No więc jestem z powrotem. Po południu przyleciałam z Barcelony do Pyrzowic.
Przez ponad miesiąc nie tylko nie spałam we własnym łóżeczku, ale w dodatku codziennie w innym, więc właśnie zapadam z wolna w błogostan w zaciszu własnej sypialni. Trochę się czuję, jakbym w ogóle stąd nie wyjeżdżała. To takie dziwne, bo jak człowiek np. spędza 2 tygodnie urlopu na wczasach czy rekolekcjach zasadniczo w jednym miejscu, to się do tego miejsca przyzwyczaja i potem odczuwa taki przeskok. Na Camino nie było czasu przyzwyczaić się do jednego miejsca, codziennie gdzie indziej. Przez to tak jak wcześniej dom wydawał mi się abstrakcyjny, tak teraz mam chwilami poczucie nierealności tego miesiąca, który za mną. Jak dobrze, że pisałam tego bloga, teraz nie byłabym w stanie odtworzyć zbyt wiele, a tak mam wszystko utrwalone.
P.S. Obrabiam trochę tego bloga, wstawiam filmiki i zdjęcia, których nie wysłałam od razu. Jak skończę, dam o tym znać nową notką, że już można obejrzeć jeszcze raz całość, tym razem w pełnej krasie.
----------
So, I'm back. I came with the plane from Barcelona to Katowice this afternoon.
For over one month I haven't slept in my bed, moreover I slept in another one every day and now I'm enjoing my bedroom. It's like I was never gone. Strange feeling. Normally, when you go for f.e. two week vacation in one place, you get used to it. That was not the case on Camino because of being every day somewhere else. And now this month seems to be unreal as the home was before. Lucky me, I wrote this blog. Now I couldn't remember many of things.
I'm working a little bit on this blog, putting films and more pictures, translating. I will send a new post when it's ready to enjoy it in full beauty.
To witaj w polsce :) liczę na sotkanie i relcje na żywo. No i ciesz się jeszcze wakacjami póki są ;) pozdrawiam mariola
OdpowiedzUsuń