wtorek, 23 kwietnia 2013

Tag 3 - 23 kwietnia - Wolfsthal - Hainburg an der Donau

Motywacja, żeby wstać rano i ruszyć jest tu znacznie słabsza niż w Hiszpanii, wiadomo. Jeszcze w pociągu zazwyczaj dosypiam. Ale zapału dodaje wizja tego, że gdy już znajduję się na szlaku i idę, to tak naprawdę odpoczywam :)
 To się nazywa dobry początek drogi :) Buen Camino w Wolfsthal. Z oznakowaniem też wcale nie jest tak źle, jak zapowiadano:



 prawie jak w Hiszpanii


Na sąsiednim brzegu rzeki ruiny zamku Devin - wspomnienia z comeniusowej wizyty w Bratysławie :)





 Zimorodka na rozlewiskach Dunaju nie wypatrzyłam, za to jakiegoś duuużego owada. Według stojącej nieopodal tablicy to tzw. Holzbiene po polskiemu: zadrzechnia czarnoroga
  

A to już Hainburg.

Dzisiaj z tym odpoczywaniem w drodze jakoś nie do końca tak wyszło. Pogoda idealna, ale moja forma niekoniecznie. Pod koniec tego zaledwie 9-kilometrowego odcinka przypomniał o sobie odcisk na lewej stopie. No to jeszcze kilka dni zajmie mi ten fragment Drogi na wschód od Wiednia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.