Postanowiłam dzisiaj, jako że niedziela, zaszaleć jak porządny pielgrzym i zjeść "menu peregrino": zupa rybna, pierś z kurczaka i sałatka owocowa, do tego oczywiście standardowo chleb i wino. Con pan y vino se hace (se anda) el Camino czyli z chlebem i winem staje się droga (idzie się Camino). Pomińmy milczeniem fakt, że teraz już nawet jak zapytają to ja, w hiszpańskim stylu, zamawiam do ryby i kurczaka czerwone wino (dobrze schłodzone swoją drogą ;)). Sięgam więc chochlą do wazy i... słyszę jakby metaliczny dźwięk. Czyżby im się tam łyżka utopiła? A nie. Sami zobaczcie na fotce co to było:Pozostałe dania już nie zawierały niespodzianek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.