poniedziałek, 25 lipca 2011

day 21 - 25 lipca - Portomarin - Ligonde (6)

Dzwoniłam dzisiaj do domu. Przy okazji tata stwierdził, że jak czyta mojego bloga, to przypomina mu się tytuł jednej piosenki. Faktycznie bardzo ona pasuje do Camino, dlatego cytuję tu te wersy, które mi utkwiły w pamięci:

"Iść ciągle iść w stronę słońca, 

w stronę słońca aż po horyzontu kres. 
Iść ciągle iśc tak bez końca, 
witać jeden przebudzony właśnie dzień. 
Wciąż witać ląd jak nadziei dobry znak, 
z ufnością tą, z jaką pierwszą jasność odśpiewuje ptak. 
Być sobą być niepodzielnie, 
oczami dziecka mierzyć świat. 
Iść ciągle iść, trafiać celnie 
w zawianej piaskiem prawdy ślad. 
Z najprostszych słów swój poranny składać wiersz. 
W kolorach dwóch raz zobaczyć to, co niewidzialne jest. 
Iść ciągle być w tej podróży, 
którą ludzie prozaicznie życiem zwą, 
iść ciągle iść jak najdłużej, 
za plecami mieć nadciągającą noc."...


W przed-poprzedniej notce umknęła mi jedna myśl. W moim rozumieniu do istoty pielgrzymowania należy pewna dawka zaufania Opatrzności - to je odróżnia od zwykłej wędrówki urlopu. I Camino tego uczy, pod warunkiem, że człowiek sam tego nie psuje, np. rezerwując miejsce w albergue. A albergue peregrinos przestaje być sobą kiedy upodabnia się do taniego hotelu.
Ktoś inny powie, że istotę pielgrzymowania niszczą automaty z napojami, komórki, piwo, internet itp. i może też będzie miał rację... Może to zależy od konkretnego człowieka, od czego musi się on wyzwolić a czego nauczyć. Iść ciągle iść w stronę Słońca...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.