czwartek, 28 lipca 2011

day 24 - 28 lipca - Boente - Arzua (4)


To kolejny tani młodzieżowy hostel a nie albergue peregrinos. Ludzie chodzą, gadają, trzaskają drziwami, przeciągają jakieś bagaże na korytarz i spowrotem, łażą z latarkami nie bacząc komu świecą po oczach. Koszmar. Tylko nie wiem, w jaki sposób hospitaleros mogliby na to wpłynąć. Na pierwszych odcinkach przecież nikt nie chodził i nie pilnował ciszy, nie wisiały nawet kartki na ten temat. A pielgrzymi zachowywali się jak pielgrzymi. Nie trzeba było gasić świateł w sypialniach, bo nikt ich nie zapalał. Każdy najpierw się rozejrzał wokół, zanim się odezwał na głos. Po prostu ludzie szanowali siebie nawzajem. Co się zmieniło? Odległość? I to wszystko? Po co idą? Po świstek? Bo jeżeli po związany z nim odpust zupełny to chyba jakaś totalna pomyłka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.