6. Się rozpisałam - in vino veritas - jak mawiali starożytni :) Z Santiago wróciłam do Monte do Gozo. To kompleks trochę podobny do wioski studenckiej w Kiel, zreszta nazywa sie Ciudad de Vacationes. Ok. 30 pawilonów mieszkalnych z dużymi salami i pokojami hotelowymi, biblioteka, sale konferencyjne, sklepiki, pralnia, kilka lokali. Z tych ostatnich wybrałam samoobsługowy z menu + wino za 13€ ale jakie menu... talerz sałatki, dwa kawałki dwóch różnych ryb z warzywami, deser do wyboru. To akurat mój zestaw, opcji było kilka.
7. To takie dziwne uczucie, że już nie trzeba iść :) Rozumiem wszystkich tych, którzy rozpędziwszy się, nie mogli wyhamować w Santiago i szli dalej, dopóki nie zatrzymał ich Atlantyk :) A ja na razie to idę ale spać...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.