Poysdorf ma ciekawą zabudowę. Kawiarenki i restauracje w podwórkach dodają mu niemal śródziemnomorskiego klimatu.
Teraz czekam na moich towarzyszy drogi. Umówiliśmy się na start o dziewiątej. Znowu bezchmurne niebo z rana. Na szczęście spora część drogi prowadzi dzisiaj lasem.
Kościół w Maria Bruendl, a przy nim podobno cudowne źródełko.

Kellergasse za Kleinhadersdorf...
...czyli uliczka składająca się tylko z piwniczek winnych. Górną część takiego domku stanowi Presshaus czyli tłocznia, a poniżej jest po prostu składzik wina :) Na drzwiach jednej napis: Samoobsługa. W środku przy prasie stoją kieliszki i woda do ich umycia tuż obok starej prasy do winogron, nieco głębiej małe i duże butelki Grüner Weltliner. No i skarbonka. Miałam szczęście, że spotkałam wczoraj moich towarzyszy podróży, dowiedziałam się wiele o uprawie winorośli itd. od rodowitych Weinviertler'ów.
Między Kleinhadersdorf a Poysdorf nie ma juz nic,tylko pola i lasy - niezliczona ilość odcieni zielonego i innych kolorów, które w porannym słońcu po prostu cieszą oczy.
Z dzisiejszych 16 km zostało jeszcze 9
Przy leśniczówce dwie świnki -->
i Rynek, a na nim specjalny kranik dla spragnionych pielgrzymów na Camino. Szkoda tylko, że woda nie jest zimna.

Kościół w Maria Bruendl, a przy nim podobno cudowne źródełko.
Między Kleinhadersdorf a Poysdorf nie ma juz nic,tylko pola i lasy - niezliczona ilość odcieni zielonego i innych kolorów, które w porannym słońcu po prostu cieszą oczy.
Przy leśniczówce dwie świnki -->
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.