Tuż po 11tej jesteśmy w Rabe de las Calzadas i musimy poczekać półtorej godziny na otwarcie schroniska.
Po zdjęciu butów niemiła niespodzianka. Pierwszy etap, pierwszy bąbel i pierwsze przekluwanie bąbla. Po obiadku z liofolizatow mamy mnóstwo czasu na odpoczynek. Nie ma co robić innego bo w tej wioseczce nie ma nawet sklepu, ale wynagradza nam to widok z okna.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.