
Z Sahagun do Leon przyjechałam pociągiem. Po pierwsze, żeby Marta nie musiała za długo czekać, a po drugie bo połączenie infekcji w zatokach i dzisiejszej deszczowo-gradowo-wietrznej pogody nie wydawało mi się szczególnie trafione. Kurcze, zimno w tej Hiszpanii, 16 stopni w środku lipca po południu
ten pociąg to był dobry pomysł całkiem zasłużona odrobina wygody w tych trudach podróży ale odciski znikają, zatoki mijają a wspomnienia pozostaną na zawsze trzymam kciuki za dalszą drogę miło poczytać co tam u Ciebie moja droga słychać na codzień :) pozdrawiam Mariola
OdpowiedzUsuńKamil dziś ruszył do Hiszpanii przekonany święcie, że tam to tylko skwar i spiekota i żadne argumenty nie trafiały oj chyba zmarznie biedaczysko
OdpowiedzUsuńPo podjechaniu autobusem czy pociągiem na Camino niesmak pozostaje w nas do końca życia.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń