Po drodze piękna kalwaria. Kolejne stacje drogi krzyżowej w postaci kaplic z jasnożółtego piaskowca a dookoła gaj oliwny, później pojawiają się też inne drzewa. Coś niesamowitego.
Tylko pod krzyżem na tarasie kaplicy św. Stefana grupa francuskich pielgrzymów śmiejących się na cały głos na czele z księdzem i zakonnicą wcinającą jabłko.
aż do domu Łucji (niestety już zamknięty)
i dalej pod dom Franciszka i Hiacynty.
Do centrum wróciłam dość zmachana.
O 21:30 różaniec pod kaplicą objawień.
Poszłam trochę wcześniej ale już i tak były tłumy i stałam przez cały. Rozważania i modlitwa w różnych językach. Była nawet grupa pielgrzymów z Libanu.
A po różańcu procesja ze świecami i figurą dookoła placu. Coś pięknego.

już samo to, że można zobaczyć to miejsce na własne oczy chyba uszczęśliwia. I mimo tych różnych czasem sprzecznych odczuć widać, że zrobiło na Tobie wrażenie. Dzięki, że o Turzanach też nie zapomniałaś w tym wielkim świecie i mam nadzieję, że jakąś zdrowaśkę za nas odmówiłaś. Pozdrowienia mariola
OdpowiedzUsuń